W takie życie mógłbym się wtopić, całkowicie rozpuścić w tej scenerii i już nigdy nie patrzeć w przeszłość. Zaginąć tu bezpowrotnie i cieszyć się dniem dzisiejszym, to było by piękne. Jak to osiągnąć? Rozmyślam, i rozmyślam. Jak by tu założyć taki mały resorcik, czyste drewniane bungalowy przy samej wodzie, małą restauracyjkę. Tak nie wiele trzeba by czasami zmienić obskurną ruderę w bajkową komnatę. Siedzę i myślę jak to zbudować, piękno w prostocie. Oj jestem pewny, że klientów bym znalazł. Koniec rozważań pogadam z Inwestorem:)
Nie wiem jak tu zacząć opis tych idealnych kilku dni jakie tu spędziłem, a właściwie spędziliśmy. Wszystko jest idealne. (No dobra może fal do surfingu nie ma:P)Jedzenie w beach barach, ceny niższe niż w Polsce a jakość cudowna. Właściwie nie potrzebuje wiele jeść, jeden posiłek starcza na cały dzień. Pewnie najadam się samą tą bajkową scenerią. Jeśli pochłanianie oczami piękna jest tłuczce to chyba znacznie przytyje i to bardzo szybko. Ale chyba jednak tak to nie działa, bo dziurek w pasku już ubywa;P Główne atrakcje wyspy to nurkowanie w każdej dostępnej postaci. Właściwie nie trzeba wiele szukać i pływać by oglądnąć moje ulubione programy przyrodnicze. Biorę wdech i z odległości kilku centymetrów podziwiam wszystko barwne ryby, korale, ukwiały, gąbki i takie cuda że słów brakuje. Mógłbym tak pływać całą wieczność. Strasznie żałuje, że nie mamy wodoodpornego pokrowca na aparat. Byłoby co potem oglądać. Chyba mój wczesny stopień daltonizmu został tutaj cudownie uleczony, bo niemożliwością jest to bym tak tęczowy świat widział. Cudowna terapia dla ciała i umysłu. Wszystkie kartki z pamiętnika wyrwałem, spaliłem i czas ruszyć do przodu. Motto życiowe
“You have to put the past behind you before you can move on”. Forrest Gump wiedział o co Kaman.
Aby maksymalnie wykorzystać potencjał wyspy w tak krótkim czasie 2 dnia wypożyczyliśmy kajak i sprzęt do snorkelingu by mieć maksymalna wolność. Z doświadczenia wiem, że zorganizowane wycieczki są nieudolnie prowadzone w mega pospiechu. Kij w oko przewodnikom, sam się nadaję do tej roli znacznie lepiej;) Tak wiec ruszamy na podbój dzikich plaż i raf koralowych. Daleko nie zapłynęliśmy, te małe laguny z białymi plażami przyciągają jak magnes. Po niespełna godzinie już cumujemy kajak do palmy i umieramy z zachwytu.
- Oj nie, nie! Dżastanie będziemy leżeć, ubieraj płetwy i do wody!
Nie, nie mam ADHD po prostu manie do wkręcania ludzi w różne aktywności sportowe. No bo przecież jak można nie nurkować! I to jeszcze w tak pięknym miejscu? No jak do cholery! Tym samym moja „lekka” perswazja wpycha moja uczennice do wody. Lubie instruować i pomagać, pokazywać jak życie może być piękne, jak wielkie możliwości oferuje. Czasami nie jestem w stanie zrozumieć jak się można tego bać. Nie ma dyskusji maska na głowę i uczymy się pływać. Lubie to co robię i wydaję mi się że robię to dobrze. Wyraz twarzy Justyny mówi jednak coś innego. Początki zawsze są trudne, ale jak strach przełamiesz będzie bosko! - tłumacze. Po 2h mój nowy Padawan dostaję zasłużoną przerwę, a ja szlifuje dalej umiejętności nurka.
Wracając już o zmierzchu (czyli kolo godziny 19 tutaj) zauważam głowę wynurzającego się żółwia morskiego, mój podniecony okrzyk chyba go spłoszył bo zanurkował z powrotem. Wyskoczyłem jak poparzony z kajaka jak to relacjonuje moja towarzyszka.
– Filip zachowujesz się jak mała dziewczynka która własnie zobaczyła mikołaja!
Kij z żółwiem, jego już nie znalazłem, za to magia świąt objawiła mi się naprawdę! Wynurzając się z ciemnej wody ,głęboko pod powierzchnią dostrzegłem coś jakby migotało. Malutkie światełka, mrugające seriami jak lampki na choince. Takie cuda to tylko chyba w filmach science fiction widziałem. Meduza, krystalicznie przejrzysta o kształcie statków z gwiezdnych wojen, z pasmem migoczących refleksów wewnątrz i na jej krawędziach. Magia magia magia! Tego to nawet Harry Potter by nie wyczarował. Oczarowany tą grą świateł chyba zapominam o oddychaniu i moje każde zanurzenie się w ciemną toń jest coraz dłuższe. Wszędzie wokoło meduzy, jedne jak dzbany z delikatnie poruszającą się przykrywką inne jak głowa elfickiej bogini z falującymi włosami opadającymi wzdłuż jej całego ciała. Dopiero kilka oparzeń wyciąga mnie z amoku i powrotem wracamy na nasza plaże…