Moje powieki w końcu opadają, jest 4 nad ranem. Śnie przybywaj! Lekki wiaterek naszego pseudo klimatyzatora całkiem przyjaźnie mruczy. Sen jest potrzebny, bardzo potrzebny. Czuje jak moje neurony błagają o chwilę wytchnienia. Wiatrak nagle milknie. O nie! Znowu żar rozpuszcza mnie na piętrowym łóżku, naszego 4os. Pokoiku 2 na 2. Złośliwość rzeczy martwych. Wszyscy w…
Czytaj więcej...
Day 4 – Mister lucky i czyli moja nowa szydercza ksywa
Pobudka była jak zwykle ekspresowa, sen ciągle jest tylko marzeniem. Może cierpię na zjawisko Jet Lag’u albo po prostu kanapa, na której kimałem, była za blisko niezmordowanych rosyjskich „filozofów” pod wpływem THC. Nie ma co narzekać, trafiła się nam okazja wycieczki do parku narodowego Taman Negara to rozsądne w sumie wstać o świcie. Tym samym…
Czytaj więcej...
You have to put the past behind you before you can move on – zapiski z podróży
Ciekawe ile osób rocznie umiera z powodu hipotermii na Londyńskich lotniskach. Nie wiem jaki jest to procent ale obawiam się, że dołączę do tego grona. Noc spędzam pod ręcznikiem, jedyną namiastką pościeli, jaką posiadam. Przynajmniej ławki na terminalu nie maja przegródek dzielących poszczególne siedzenia i prawie wygodnie da się wyłożyć. Cholera, kiedy ja tak na…
Czytaj więcej...
Day 1 Przez piekło do raju – zapiski z podróży
Na pewno nie tak sobie wyobrażałem mój pierwszy krok ku nowemu życiu. Oj nie! Az takim pesymista to nawet ja nie jestem. Teraz, kiedy już spokojnie czekam by zasiąść na pokładzie mojej malezyjskiej 747, wycieńczony ostatnimi 30h zastanawiam się czy poradziłem sobie ze STRESEM. Myślę, że chociaż ani nie medytowałem ani nie wyobrażałem sobie żadnego…
Czytaj więcej...
- 1
- 2